Kościoły Domowe Cz.
Autor: Dan Walker
Temat: Spotkania Kościoła
Dlaczego lepiej jest mieć kościół w domu, niż raczej w publicznym budynku?
To, gdzie się kościół spotyka jest ważne. Nie jest oczywiście tak ważne jak żywe kamienie, które są razem łączone w kościół, lecz nadal jest ważne. Jestem zadziwiony tym, jak często ludzie, którzy mają w wielu punktach podobne do nas zdanie, boczą się na nacisk jaki kładę na spotkania w domu. Dlaczego tak jest?
Jedną z przyczyn, jak sądzę, jest super-duchowość. ,,Niech zorganizowany kościół martwi się o budynki, mówią ci goście, lecz my będziemy troszczyć się o budowanie ciała Chrystusa, a to możemy robić wszędzie, w każdym budynku.” Brzmi to dobrze, lecz jest całkowicie nierealistyczne.
Architekci i konsultanci biznesowi dawno temu zdali sobie sprawę z tego, że budynki i ich wystrój będą wpływały na ludzkie nastroje i ich relacje. Można pomyśleć o przysłowiowym biurku bankiera i krzesełku klienta. Siadając na krześle, biurko masz na wysokości szyi i czujesz się mały i bardzo podrzędny wobec bankiera. Weźmy inny przykład. Przypuśćmy, że chciałbyś się spotkać w bliskiej i intymnej społeczności z twoimi braćmi i siostrami. Idziecie do budynku kościelnego, układacie krzesła w kółko. Nadal stajecie wobec otwartych przestrzeni, które dławią intymność i utrudniają słuchanie. Do tego jeszcze świecą nad głowami zimne fluorescencyjne światła, oraz całe dziesięciolecia nabytych zachowań, z którymi trzeba walczyć. Gdy jesteś w budynku, to zazwyczaj myślisz w sposób instytucjonalny i formalny.
Pozwólcie, że zacytuję krytyka, który wierzy w życie kościoła, lecz myśli, że budynek, w którym kościół się spotyka nie jest ważny:
“Nie wierzę w to, że odpowiedzią jest odrzucenie “kościelnych budynków” na rzecz “pokojów gościnnych”. Spocone koszulki i dżinsy nie są bardziej sprzyjające skutecznemu byciu ze sobą i służbie, niż trój rzędowy garnitur i krawat. Wydaje mi się, że takie propozycje zwyczajnie zamieniają jedną emocjonalną przeszkodę na inną. Dowieść, że nie było “kościelnych budynków” przez pierwszych kilka dziesięcioleci istnienia kościoła nie dowodzi niczego. Nie było również samochodów, telefonów czy komputerów i drukowanej prasy… Czy powinniśmy postrzegać te osiągnięcia jako przeszkody na drodze do rozwoju kościoła? Czy też rzeczywisty problem leży faktycznie w sposobie w jaki używamy tych narzędzi? Jeśli czczony jest kościelny “budynek” bardziej od Tego w imieniu którego się gromadzimy, to coś z pewnością poszło źle. Jeśli zachodzi taki przypadek to sprzedanie budynku i gromadzenie się w gościnnym pokoju niewiele rozwiąże problem. To, czego potrzeba to zmiana serca i umysłu, a nie lokalizacji i otoczenia…Równie łatwo jest mnożyć i utrzymywać fałszywe nauczanie, partyjniactwo, bezzasadne rytuały i duszne tradycje w pokoju gościnnym, jak w kościelnym budynku. Można być również celowo ostentacyjnym w surowych dżinsach i zużytych Reebokach jak i w wyprasowanej marynarce i lakierkach.”
Przyjrzyjmy się zawartym powyżej propozycjom, jedna po drugiej. Po pierwsze: “nie wierzę w to, że odpowiedzią jest odrzucenie “kościelnych budynków” na rzecz “pokojów gościnnych”. Jest to półprawda i jak każda półprawda jest całkowicie błędna. Oczywiście, że zmiana budynku kościelnego na pokój gościnny nie jest całą odpowiedzią, niemniej jest jej częścią, a w rzeczywistości jest niezbędną częścią tej odpowiedzi (pomimo, że sama w sobie nie jest wystarczająca). Więcej na ten temat powiemy później.
Drugą propozycją jest: “Spocone koszulki i dżinsy nie są bardziej sprzyjające skutecznemu byciu ze sobą i służbie, niż trój rzędowy garnitur i krawat”. W tym miejscu musicie mi wybaczyć. Aż do tej chwili byłem umiarkowany, ułożony i racjonalny, lecz nie mogę taki być dalej, gdy ktoś usiłuje bronić krawatów. Panowie i panie, jeśli chcecie zyskać odrobinę mądrości, która was ubłogosławi na resztę życia, posłuchajcie uważnie tej prawdy: krawaty są od diabła! (oczywiście, żartuję tutaj). Znam pewnego brata, który krawaty nazywa “duszącym duchem”; czasami wydaje mi się, że ma rację. Problem nie jest tylko w samej rzeczy, która jest tak skrajnie bezużyteczna, krawat w odniesieniu do życia kościoła stanowi raczej niezaprzeczalne zło. Jego celem jest dławienie intymności i budowanie formalizmu. Krawat jest wpisany w kodeks etyczny dla prawników; mają się oni “właściwie” ubierać, aby nie przynosić niesławy zawodowi. Czy widziałeś kiedykolwiek prawnika w pracy bez krawata. Jego celem jest budowanie wrażenia profesjonalizmu, chodzi o to, abyś myślał, że jest on kompetentny, inteligentny i ważny, nie jest zaś budowanie intymności z nim. Jak wielu ludzi znasz, którzy bronią krawatów w kościele, po czym idą do domu i dalej jakiś noszą? Nikt tak nie robi, a dlaczego? Ponieważ tam są ze swoją rodziną i nie chcą formalizmu w stosunkach rodzinnych. Dlaczego chrześcijanie muszą zachowywać się formalnie wobec braci i sióstr? Znam wiele kościołów, które zaczynały wspaniale, a później zaczęły się instytucjonalizować. Nieuniknione jest to, że w którymś punkcie tej drogi, liderzy usłyszą o tym, że mają nosić krawaty. To właśnie w takiej chwili możesz być pewny tego, że kościół jest martwy, podobnie jak wiesz, że pacjent umarł, gdy jego EKG nie pokazuje fal mózgowych.
Trzeci punkt jest taki: “Dowieść, że nie było “kościelnych budynków”przez pierwszych kilka dziesięcioleci istnienia kościoła nie dowodzi niczego. Nie było również samochodów, telefonów czy komputerów i drukowanej prasy.” Oczywiście, dalej argumentuje się, że nie ma przecież nic złego w samochodach czy telefonach, są one moralnie obojętne i mogą być używane zarówno ku dobremu jak i ku złemu podobnie jak budynki kościelne. Ma to swoją powierzchowną wartość, lecz jest to złudne. Kościelny budynek często nie jest “moralnie neutralny”. Nie jest to wyłącznie zaawansowany fragment technologii, który może być używany ku dobru lub złu. Gdyby nie był ważny to dlaczego chrześcijanie topili by 180 miliardów dolarów budując je? Jeśli nie uważasz, że są ważne to idź poproś tradycyjnego pastora, aby sprzedał swój kościelny budynek i dał pieniądze w imieniu Jezusa biednym, a zobaczysz jaka będzie reakcja. Jak wiele ze wszystkich pieniądze, które chrześcijanie wiernie dają na tacę, jest przeznaczonych na ewangelię, dla potrzebujących, a jak wiele na parkingi, strzeliste wierze i dywany? Jak wiele podziałów w kościele wywołują dyskusje na temat koloru dywanów, rozmieszczenia mebli i innych doczesnych spraw? Każdy z czytających to zdaje sobie sprawę równie dobrze jak ja, że współczesne budynki kościelne nie są niczym więcej jak świętym sanktuarium, fałszywą podróbką świątyni, zamiast prawdziwej świątyni Boga, którym jest Ciało Chrystusa. Ludzie nie walczą o komputery, samochody, telefony czy drukowaną prasę, lecz walczą o kościelny budynek. Dlaczego? Ponieważ z łatwością może on stać się obiektem bałwochwalczej czci.
Czwartym stwierdzeniem jest: “To, czego potrzeba to zmiana serca i umysłu, a nie lokalizacji i otoczenia”. Ten argument opiera się na fundamencie, który spoczywa na super-duchowości. Miałby on sens, gdyby ludzkie istoty były ulotnymi widmami, które przefruwają przez życie całkowicie nie ulegając wpływom swego brudnego otoczenia. Niestety, my, ludzie, w bardzo znacznym stopniu ulegamy wpływom naszego otoczenia. Sprowadźmy ten argument aż do logicznej skrajności. Przypuśćmy, że masz brata, który jest pozbawiony środków do życia, bezdomny i nieszczęśliwy. Czy powiedziałbyś mu: “Bracie, to czego ci potrzeba, to zmiana serca i umysłu, a nie zmiana miejsca pobytu i otoczenia”?
Nie da się oddzielić naszych postaw od wpływu środowiska, które nas kształtuje od bardzo młodego wieku. Jeśli więc dziecko chodzi do kościoła przez całe swoje życie do budynku kościelnego, to kończy później myśląc, że kościelne budynki zajmują świętą pozycję w Bożych oczach, jako właściwe miejsce spotkań. Mówienie, że powinniśmy sprawdzać nasze serca, zanim sprawdzimy nasze kościelne budynki, ignoruje wzajemny wpływ, jakie na siebie nawzajem mają.
Piąty wywód tego krytyka jest taki: “Równie łatwo jest mnożyć i utrzymywać fałszywe nauczanie, partyjniactwo, bezzasadne rytuały i duszne tradycje w pokoju gościnnym, jak w “kościelnym budynku”. To nieprawda. O ile fałszywe nauczania, partyjniactwo, bezpodstawne rytuały itd., mogą z łatwością mnożyć się w domu, to nie jest prawdą, że mogą być z łatwością utrzymywane w pokoju gościnnym. Dlaczego? Ponieważ do tego, aby kościół był żywy, bez biurokracji, rytuałów i budynków, konieczny jest Chrystusa zamieszkujący w ludziach. W chwili, gdy życie Chrystusa zostaje zastąpione cielesnymi substytutami, kościół domowy umiera, ponieważ nie istnieje biurokracja, rytuał i budynek, które będą go utrwalać. W rzeczywistości będzie tak, że gdy tylko ludzka cielesność zacznie przechodzić do kościoła domowego, zacznie się nawoływanie jednej, lub trzech rzeczy: zaimportowania pastora, budynku i krawatów. Po co wołanie o budynki? Ponieważ ludzkie ciało kocha iluzję przedstawień (spektakli), piękno i zabezpieczenie i jeśli Jezus nie dostarcza tego, cieleśnie religijni ludzie będą instynktownie szukać budynku jako substytutu. Nie chodzi o to, aby oskarżać budynki o śmierć i cielesność, lecz aby zwrócić uwagę na to, że budynki są zewnętrznym znakiem śmierci i cielesności, które są w środku.
Przy okazji tematu kościelnych budynków, pomówmy chwilkę o umeblowaniu. Na przykład, wymusza ono taki układ, że możesz mieć społeczność z plecami twojego brata i głową siostry. Ławki nie promują intymności, a raczej zimny formalizm i kosztują niemałą fortunę. Pulpity (kazalnice) wzięły się od Marcina Lutra. Luter przejął kontrolą nad poprzednio formalnie katolickimi katedrami. Głosił w jednej z nich i potrzebował miejsca na odłożenie swoich notatek. Gdy spojrzał w górę, dostrzegł na filarze maleńką mównicę czy ambonę, na którą księża wspinali się, aby wygłosić cotygodniowe ogłoszenia. Luter pozbył się starego katolickiego ołtarza i zastąpił go protestancką kazalnicą, która jest używana do dziś, aby osoba stojąca za nią mogła czuć się wielka i ważna. Stworzona jest po to, aby budzić twój respekt, abyś był pokornym ławkowiczem, nie zadawał pytań i nie zasypiał. Sama jej obecność odstrasza dialog, komunikacje i dzielenie się. Starotestamentowy ołtarz jest miejscem, gdzie była zabijana ofiara. Był to cień ofiary Chrystusa w Nowym Testamencie, więc wydaje mi się, że jedynym “ołtarzem” w obecnym okresie dystrybucji łaski jest krzyż, na którym został zabity Jezus.
Niemniej to nie powstrzymuje wielu różnych instytucjonalnych kościołów przed ustawianiem na przedzie małych wyściełanych ławeczek i czasami nazywać je “ołtarzami”. Nawet jeśli nazywają się one tylko “ławkami do modlitwy” (u nas: “klęczniki” – przyp.tłum.) czy coś podobnego, to nadal jest to wymuszanie idei, że tam na przodzie dzieje się coś szczególnego. Ołtarz jest jeszcze jedną częścią religijnego umeblowania, który wymusza chrześcijańską widownie, o której Watchman Nee powiedział, że jest “pasywna i martwa”.
Jak dotąd ta krytyka kościelnych budynków skupiła się na dwóch głównych punktach: ich nieprzyzwoitości i straszliwych kosztach, oraz częstym wykorzystaniem ich jako bałwochwalczych substytutów czci dla Chrystusa. Niemniej jest jeszcze kilka innych przyczyn, abyśmy unikali tego jak plagi. Jedną z nich jest to, że budynki kościelne ranią życie kościoła, ponieważ pozawalają na taki jego wzrost, który uniemożliwia na zawsze wszelką intymną społeczność. Jak często udało ci się słyszeć, jak chrześcijanie mówią: “To był taki wspaniały kościół w dawnych czasach, gdy był mały, ale teraz to nikt nikogo nie zna”. Domowy kościół nigdy nie rozrośnie się tak bardzo, ponieważ wszyscy nie zmieszczą się w gościnnym pokoju. (Co oznacza, przypadkowo, że wzrost kościołów domowych wymaga tego, aby się dzieliły i rozmnażały.)
Następną przyczyną jest to, że niektóre normatywne praktyki nowotestamentowe nie mogą być w takich, kościelnych, okolicznościach wykonane. Na przykład, cotygodniowy udział w Wieczerzy Pańskiej, przyjmowanie jej w postaci jednego chleba i jednego kielicha. Udział w Wieczerzy Pańskiej, czy współudział i dzielenie się z łatwością daje się uzyskać w warunkach domowych, a nie w wielkich instytucjonalnych kościołach. (zob. Wieczerza Pańska – Próba generalna przed weselną ucztą baranka)
Trzecim powodem, aby nie posiadać specjalnych budynków, jest całkowity brak w Nowym Testamencie polecenia, aby takie budować. Jeśli jesteśmy posłuszni przykazaniom z Księgi Powtórzonego Prawa 12:32, to nie wolno nam dodawać niczego do Bożego Słowa. Logiczne jest przypuszczać, że gdyby Bóg chciał, abyśmy mieli budynki, to zaopatrzyłby nas w odpowiednie polecenie w Swoim Słowie. Rozważ to, że wszyscy pisarze ewangelii Nowego Testamentu i listów, poza Łukaszem, wcześniej brali udział w oddawaniu czci w Świątyni. Bardzo wielkie znaczenie ma to, że nikt z nich nigdy nie budował, ani nie polecał budować jakichkolwiek chrześcijańskich budynków. Dotyczy to również Pawła, Piotra i Jana. Nieobecność takich budynków w Nowym Testamencie jest co najmniej warta wspomnienia.
Ostatecznie, budynki uczynione ludzkimi rękoma, nigdy nie były Bożym sposobem na rozpowszechnianie Jego świadectwa! Bóg rozpowszechniał swoje świadectwo przez ciało, krew, kości wierzącego ciała Jezusa Chrystusa. Cała Księga Dziejów Apostolskich potwierdza tą doktrynalną prawdę. Jak bardzo musi to zasmucać serce Boga, gdy ogląda Swoje ciało w nieskutecznych, żydowskich metodach świadczenia: ograniczając: energię, służby i wizje Boga, do budynku. Bożym przykazaniem dla Kościoła jest iść do zgubionych, do ich środowiska, a nie zapraszać ich do gmachów! Musimy pozbyć się mentalności skupionych na sobie budynków i wyjść do prawdziwej służby.
Autor: Steve Atkerson
Temat: Spotkania Kościoła
Jak nie zamęczyć gościnnej rodziny i ich domu? Niektórzy faktycznie posiadają dar gościnności i nic nie mają przeciwko przyjmowaniu kościoła co tydzień, lecz może to być poważnym obciążeniem. Może być problemem szczególnie tam, gdzie małżonkowie nie są ze sobą w zgodzie. Zazwyczaj ta niedopasowana strona (zwykle mąż) będzie przewrażliwiony na wszelkie niedogodności, które dobrze nastawiona strona (zwykle żona) znosi goszcząc u siebie kościół co tydzień. Rozwiązań jest wiele: członkowie kościoła mogą przyjść z pomocą przy sprzątaniu przed i po spotkaniu. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby, aby miejsce spotkań zmieniało się co tydzień, aby wszyscy, którzy mogą ten ciężar unieść brali w tym udział. Dobrze jest również, gdy inni uczą się gościnności! Dalej, każdy dom powinien mieć swoje własne zasady, jak na przykład: prosimy zdjąć obuwie przed wejściem do domu; dzieci nie skaczą po meblach; nie jemy w gościnnym pokoju itd…
Co zrobić jeśli domy są po prostu zbyt małe na przeprowadzenie spotkania? To jest rzeczywiście problem. Oczywiście, domy w Chinach też są małe, a jednak ludzie spotykają się tam jako kościół! Inną alternatywą jest dodać coś do domu, aby pokój na spotkania był większy, być może zburzenie jednej ściany lub przeniesienie się do garażu rozwiąże problem. Jeśli nic z tego nie jest w stanie pomóc to może być dobre wynajęcie jakiegoś pomieszczenia w klubie czy coś w tym rodzaju, ponieważ celem tego jest, aby nie umieszczać więcej osób w jednym miejscu, niż może pomieścić współczesne, dobre mieszkanie.
Jak uniknąć narzekania sąsiadów na stojące samochody?Zmieniajcie miejsce spotkań z tygodnia na tydzień, parkujcie tylko po jednej stronie ulicy, parkujcie w pobliżu sąsiedniej szkoły czy blisko sklepu itd. Pamiętajcie również, że chodzi o to, aby uruchomić nowy kościół natychmiast po tym, gdy w istniejącym robi się tłoczno. Nie powinno wtedy być tak wielu samochodów do zaparkowania!
Jakiego rodzaju zniszczenia mogą pojawić się w gościnnym domu? Rozlane napoje, jedzenie upuszczone na tapicerkę, ślady kredki świecowej na podłodze, stole, czy ubraniach, spodnie w błocie itd..W czasie jednego ze spotkań kościoła, nastoletnia dziewczyna wybiegła przez przeszklone, zamknięte, suwane drzwi. Bądźcie przygotowani mentalnie (i fizycznie) na różne wypadki.
Jak radzić sobie z sytuacją, gdy dzieci gości, czy nowych uczestników źle się zachowują? Standardy zachowania w jednych rodzinach drastycznie różnią się od innych. Może się zdarzyć, że przeżyjesz szok i zdumienie przyglądając się jak niektórzy rodzice zachowują się wobec destrukcyjnych zachowań swoich pociech. W takich przypadkach należy prosić ich spokojnie, grzecznie i bezpośrednio o to, aby kontrolowali swoje dzieci. Spodziewaj się również, że będą czuli się obrażeni, bez względu na to, jak delikatny będziesz wobec nich. Po prostu tak jest, na to możesz liczyć. (Dobrą pozycją ksiażkową, aby podarować takim właśnie rodzicom, jest Jak trenować dziecko? napisana przez Michael’a i Debi Pearl. Zamówić możesz w większości ksiegarni chrzescijanskich)
Spotkania domowe nie są łatwiejsze do przeprowadzenia, ale są nowotestamentowe.